Sekrety domu WinterA

Dziedziniec dało się obejść dookoła podcieniami korytarza, z którego odchodziły drzwi do różnych zamkniętych pomieszczeń. Na środku dziedzińca zwracały uwagę pordzewiały wózek i fragmenty szyn.

– A to nie jest wózek do wywożenia skał lub ziemi jak z kopalni? – Lula spojrzała na Krisa, który sprawdzał coś w telefonie.

– Tak, firmy Krupp – odpowiedział jej krótko i dalej grzebał w komórce.

Obok uszkodzonych drzwi, które wyglądały, jakby ktoś się przez nie włamywał od góry, wisiał tekst po hiszpańsku, angielsku i niemiecku oprawiony w oszkloną ramę. Niejaki Pablo Alicante przedstawiał się w nim jako atakowany przez złowrogie siły opiekun domu, mający misję przedstawienia i zachowania prawdziwej jego historii. Prosił o zrozumienie swojej walki z bezdusznym rządem niezainteresowanym odkryciem prawdziwej roli Hiszpanii w czasie drugiej wojny oraz o dobrowolne wsparcie finansowe.

– Dorzucimy mu coś jeszcze przy wyjściu – zaproponowała Ada.

Kris pokiwał głową, ale Jorge milczał z dziwnym uśmieszkiem.

– Ty jesteś stąd, opowiesz nam coś więcej o tym domu? – zaczepiła go Lula.

– Na razie chodźmy to wszystko obejrzeć – wykręcił się Jorge i pchnął wyłamane drzwi.

W środku w pomieszczeniu, które łączyło się z kolejnym, zgromadzono wiele przedmiotów, zdjęć, kopii artykułów z gazet, pił i innych dziwnych metalowych przedmiotów. W przejściu pomiędzy dwoma pomieszczeniami stały dwa manekiny ubrane w nieskazitelne nazistowskie mundury, z kompletem odznaczeń typu Krzyż Żelazny. Manekiny owinięto folią spożywczą.

– Znalazłem to wszystko w tym domu – odezwał się męski głos za nimi.

Odwrócili się i zobaczyli mężczyznę z dachu.

– Pablo Alicante – przedstawił się.

– W tym domu je pan znalazł? – dopytała Lula, wskazując na oba manekiny.

– Dokładnie tutaj, w skrzyniach w piwnicy. Zostawili je, jak uciekali stąd łodziami podwodnymi – potwierdził Pablo.

Lula zawsze podziwiała pedantyczność, niemiecki porządek i czystość, ale to tutaj przechodziło wszelkie standardy. Wyprać, wyprasować i założyć wszystkie odznaczenia, a potem złożyć mundur do skrzyni przed podjęciem podróży do nowego życia to był prawdziwy wyczyn.

Coś w jej oczach musiało go zaniepokoić, bo odwrócił się na pięcie i ich zostawił.

Kris gwizdnął, po czym zawołał z drugiego pomieszczenia:

– Chodźcie to zobaczyć.

W drugiej sali pod ścianą obok dużej ilości łusek po pociskach stały wielkie skrzynie.

– To są skrzynie na pociski, ta do Panzerfausta, a w tej są baterie do łodzi podwodnych – objaśnił. – Zwróćcie uwagę na ilość kabli, przełączników, bezpieczników i elementów elektrycznych. A tu przecież nie doprowadzono prądu do tej pory.

Książki

SERIA : Agenci 60 plus wkraczają do akcji.

Świat należy nie do młodych, ale do tych, którzy mają odwagę po niego sięgnąć. Nigdy nie jest za późno na małą przygodę oraz na miłość.